Czarny wilk - Okładka książki

Czarny wilk

H. Knight

Rozdział 4

DZIEŃ PRZEDŚWIĄTECZNY

ADDISON

Obudziłam się w zaciszu mojej starej sypialni z dzieciństwa. Przewróciłam się na drugi bok i rozejrzałam po pokoju. Moje ręcznie robione biurko z drewna dębowego stało naprzeciwko okna z półką na książki po każdej stronie. Półki były wypełnione moimi ulubionymi książkami – „Wichrowe Wzgórza”, „Saga Zmierzch” banał, wiem – oraz kilkoma powieściami dla młodzieży i klasykami. Zawsze byłam zapaloną czytelniczką i przez sześć lat niewiele się zmieniło.

Niespiesznie wstałam i się ubrałam. Postanowiłam rozpakować swoje torby. Większość ubrań włożyłam do pustych szuflad komody, a część do szafy. Nie miałam zbyt wiele, głównie dlatego, że przez ostatni rok musiałam podróżować na lekko.

Ustawiłam sztalugę w rogu sypialni obok łóżka. Potrzebowałam płótna, ponieważ nie miałam żadnego. Rozłożyłam farby i przejrzałam wszystko, notując w myślach zapasy, które musiałam kupić w mieście.

Założyłam koronkowe, czerwone majtki i stanik do kompletu, zanim zdecydowałam się na parę znoszonych czarnych dżinsów i czarną koszulkę zespołu Iron Maiden. Upięłam włosy w niechlujny kok, po czym wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.

Spodziewałam się, że Braxtona już nie będzie, ale on siedział na kanapie w salonie i rozmawiał z Tye. Stałam niezręcznie w przedpokoju, zanim wujek mnie zauważył. Zwykle, z wilczym słuchem i węchem, zauważyłby mnie wcześniej, ale być może był zbyt pochłonięty obecnością swojej partnerki.

„Hej”, powiedział Braxton, wstając na nogi.

„Hej”, powiedziałam, patrząc między nimi.

Po wyrazie twarzy Tye mogłam stwierdzić, że moje wyczucie czasu było fatalne.

„Myślę, że pójdę na spacer. Wrócę za jakąś godzinę”, powiedziałam, odwracając się i pędząc w stronę drzwi. Założyłam czarne buty i wyszłam przez drzwi.

Musieli porozmawiać, a ja nie chciałam tego słuchać. Braxton był moim wujkiem, a Tye najlepszą przyjaciółką. Cieszyłam się ich szczęściem, ale też byłam zazdrosna. Jeśli mam być szczera, nie byłam zaskoczona, gdy okazało się, że są partnerami. Zanim się poznali, myślałam, że mają ze sobą wiele wspólnego.

Wyszłam frontowymi drzwiami i skierowałam się w stronę stada. Chciałam zobaczyć się z luną Alainą i dać jej znać, że wróciłam. Braxton powiedział, że wiedziała o moim powrocie, ale chciałam zobaczyć ją osobiście.

Od czasu do czasu kontaktowała się ze mną przez ostatnie lata. Wpadała na święta i dzwoniła, by życzyć mi wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Tęskniłam za relacją matka-córka, którą z nią miałam. Poza tym Jaxon był poza miastem, więc na razie byłam bezpieczna.

Nie, żeby on kiedykolwiek stanowił dla mnie fizyczne niebezpieczeństwo. Emocjonalne… to była inna historia.

Kilku członków stada, których minęłam podczas mojego spaceru, spojrzało na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Jestem pewna, że wiedzieli, kim jestem ze względu na zapach, a ich dziwny wyraz twarzy przypisałam faktowi, że teraz mogli wyczuć mojego wilka.

Weszłam do budynku i wzięłam głęboki oddech. W większości wszystko wyglądało tak samo i pachniało tak samo. To było jak powrót do domu po długiej podróży. To wszystko było relaksujące. Przypuszczam, że tęskniłam za tym miejscem bardziej, niż początkowo myślałam.

Poszłam w stronę kuchni, podążając za zapachem czekoladowych ciasteczek luny Alainy. Zatrzymałam się w drzwiach, obserwując jak Hayden i luna poruszają się po kuchni. Wyjmowały ciasteczka i przenosiły je z blachy do pieczenia na talerz.

Hayden przerwała to, co robiła i spojrzała na mnie. Na jej twarzy zagościł promienny uśmiech, a wkrótce Alaina zrobiła to samo. Obie stały z otwartymi ustami, przyglądając się mi.

„O, moja bogini”, powiedziała luna Alaina, przerywając ciszę.

„Wyglądasz jak zupełnie inna osoba!” Hayden krzyknęła i upuściła łopatkę, po czym pobiegła w moją stronę.

Zanim zdążyłam zareagować, przytuliła mnie do siebie. Roześmiałam się i odwzajemniłam uścisk. Kiedy mnie puściła, Alaina rzuciła się na mnie.

„Wyglądasz oszałamiająco”, powiedziała, odsuwając się na chwilę, po czym ponownie mnie przytuliła.

„Mamo”, powiedziała Hayden, kiedy luna nie puściła mnie przez parę minut.

„Dobrze, chodź i usiądź”, powiedziała kobieta, ciągnąc mnie do małego stolika w rogu kuchni. Wszystkie trzy usiadłyśmy.

„Braxton powiedział, że wracasz do domu; prawie w to nie uwierzyłam”, wyznała z uśmiechem.

„Tak, nie miałam zbyt dużego wyboru, kiedy zmieniłam miejsce pobytu w środku Hiszpanii”, zaśmiałam się. Hayden się gapiła.

„Jaki jest twój wilk?” zapytała Hayden.

„Jest cicha”, powiedziałam, zaciskając dłonie na stole przede mną.

„Och, nie martw się o to. Powodów może być wiele. Może to wynikać z tego, że późno się przemieniłaś, albo że spotkałaś już swojego partnera… to znaczy…” luna Alaina zaczęła, po czym przerwała.

„Chodzi o to, by się tym nie przejmować”, powiedziała Hayden, kręcąc głową.

Dobra, to było trochę dziwne. Zanotowałam w myślach ich reakcję, zanim skupiłam się na czymś innym.

„W porządku”, powiedziałam, kiwając głową.

„Jak minęła podróż?” zapytała Hayden, zmieniając temat.

„Świetnie”, powiedziałam.

Z jakiegoś powodu Jaxon pojawił się w mojej głowie i nie byłam pewna dlaczego. Poczułam się nieswojo i zanim zdołałam się powstrzymać, zapytałam: „Co słychać u Jaxona i jego partnerki?”.

„Hmm, co masz na myśli?” zapytała luna Alaina. Wydawała się zszokowana moim pytaniem, podobnie jak Hayden.

„Cóż, powiedziałam, że nic nie powiem – obiecałam, ale to było sześć lat temu. Powiedział mi, że znalazł już swoją partnerkę i że sprawy są skomplikowane. Zastanawiałam się tylko, czy sprawy nadal są skomplikowane, czy są już razem”, powiedziałam, wzruszając ramionami.

Nie czułam się źle z tym, że złamałam daną mu obietnicę. Odebrał mi dziewictwo i całkowicie ignorował przez sześć lat. Nie byłam mu nic winna.

„Cóż”, zaczęła luna Alaina.

„Nie wierzę!” rozległ się głos zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego tam Buckleya.

Nie widziałam go od prawie ośmiu lat. Mieszkał z Braxtonem i ze mną przez trzy lata, kiedy trenował na stanowisko beta w swoim stadzie w Teksasie.

„Buck!” krzyknęłam, podrywając się z krzesła i biegnąc w jego stronę.

Złapał mnie w ramiona i obrócił ze śmiechem.

„Moja bogini, jesteś piękna!” powiedział, stawiając mnie na nogi i całując w policzek.

„Nie mów”, skomentowałam, trzepocząc rzęsami i się uśmiechając.

„Mówię poważnie, a niech mnie!” powiedział, obchodząc mnie w kółko. „Ten tyłek”, powiedział, zanim wrócił do mnie. Puścił mi oczko, po czym wciągnął mnie w kolejny uścisk.

„Buck!” powiedziałam, śmiejąc się z niego. Zawsze był największym flirciarzem i najbardziej homoseksualnym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkałam.

Zza moich pleców dobiegł warkot i Buck cofnął się, a jego oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Patrzyłam, jak przechyla głowę w prawo, odsłaniając szyję na znak poddania. Spojrzałam na stół i zobaczyłam, że Hayden i luna Alaina były w tej samej pozie co Buckley.

Najbardziej irytowało mnie to, jak moje ciało zdawało się reagować na warczenie. Wzięłam głęboki oddech i odważnie odwróciłam się, by stawić czoła gniewowi mężczyzny, który warknął. Przez chwilę zastanawiałam się, dlaczego warknięcie nie wpłynęło na mnie tak, jak wtedy. Moje oczy szybko spotkały się z oczami Jaxona, a z mojego gardła wyrwało się sapnięcie.

„Kurwa”, mruknęłam, lustrując go. Wciąż wyglądał jak bóg. Jego jasnoniebieskie oczy przeszywały mnie na wylot, pięści zaciskały się po bokach, mięśnie przebijały się spod czarnej koszuli, a dżinsy nie ukrywały rosnącego wybrzuszenia między nogami. Jego czekoladowe włosy pozostawały nieokiełznanym bałaganem na głowie, loki były gęste i prawie zakrywały całe czoło.

Moja wilczyca krzyknęła, a ja poczułam, jak uginają się pode mną kolana.

„Nie, nie, nie”, pokręciłam głową. „Jeśli to prawda”, powiedziałam, gestykulując między Jaxonem i mną, „to wiedziałbyś, kiedy skończyłeś osiemnaście lat i powiedziałbyś coś”, dokończyłam.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea