Gdy zapadnie noc - Okładka książki

Gdy zapadnie noc

Nureyluna

2: Rozdział 2

Przyciąganie: działanie lub moc wzbudzania zainteresowania lub sympatii do kogoś lub czegoś.

JASMINE

Patrzyłam, jak dwóch ochroniarzy zabiera mój bagaż i udaje się w kierunku wąskich schodów. Westchnęłam, wzruszając ramionami. Podążałam za nimi obserwując otoczenie.

Zeszłej nocy zabrali mnie do czekającego na dole samochodu, eleganckiego mercedesa, którym jechaliśmy całą noc.

Musiałam wyglądać jak po imprezie, kiedy wysiadłam z samochodu o świcie i zobaczyłam swój nowy dom.

„Jasna cholera…”, wyszeptałam, patrząc na posiadłość. Nie mogłam powstrzymać opadającej szczęki. Minęła minuta, zanim doszłam do siebie. Czułam się jak we śnie.

Byłam ciekawa, dla kogo będę pracować.

Zabrali mnie do jakiegoś dziwnego miejsca, które wyglądało jak pałac królewski, ale nim nie było.Monarchia panuje w Anglii, a nie tutaj.

Dwaj mężczyźni, którzy mnie eskortowali, byli jak roboty. Ich ciała były sztywne, a wyraz twarzy neutralny. Podczas podróży nie odezwali się ani słowem.

Zanudziłam się na śmierć. W końcu zebrałam się na odwagę, żeby odezwać się pierwsza

i właśnie wtedy dotarliśmy na miejsce.

Od razu dotarło do mnie, że to miejsce wyglądało jak pałac z filmu Me Before You.

Mój ciąg myślowy przerwała Iris, wysiadając za mną z samochodu.

„Mam nadzieję, że jest pani wypoczęta, panno Gibson. Dzisiaj zapozna się pani ze swoim nowym domem”, powiedziała Iris.

Odwróciłam wzrok w stronę Iris, która oczywiście wyglądała na doskonale wypoczętą.

„Dzień dobry, Iris”.

Uśmiechnęła się lekko. „Odprowadzę panią do pani pokoju, a po oprowadzeniu po domu spotka się pani z Theą”.

Moje oczy otworzyły się szerzej na wzmiankę o wycieczce po domu. Nie czułam się wystarczająco na siłach, żeby chodzić po tej ogromnej rezydencji.

„Theą?”, zapytałam.

„Thea. Dziewczynka, którą będzie się pani opiekować”.

„Och”.

„Proszę tędy”.

Pokój, który dostałam był piękny. Materac łóżka był miękki i wystarczająco przestronny, żebym mogła się w nim przewrócić na bok. Miałam tu swoją prywatność.

Iris oprowadziła mnie, zabierając do kuchni, pokoju aktywności Thei, pokoju tanecznego, pokoju artystycznego, gabinetu i pokoju zabaw.

Po co tyle pokoi?

„Iris, skoro pokazałaś mi już wszystkie pokoje Thei, to może zapoznasz mnie z Theą?”.

Uniosła brew na moje pytanie, po czym uśmiechnęła się.

„Jasne, pewnie już zakończyła drzemkę”.

Uśmiechnęłam się do niej. Zaprowadziła mnie do pokoju Thei, który znajdował się naprzeciwko mojego.

Weszłam do środka razem z Iris i zobaczyłam pokój, który zupełnie nie wyglądał, jakby należał do dziecka. Czy ja niańczę nastoletnią dziewczynę?

„Thea, poznaj swoją nianię”.

Słysząc szorstki ton głosu Iris, zaczęłam się rozglądać. Czekałam, aż nastolatka w końcu się ujawni, ale nikogo nie dostrzegłam.

Iris patrzyła w dół, a ja spuściłam wzrok, żeby zobaczyć uroczą małą dziewczynkę w wieku około siedmiu lub ośmiu lat, ukrywającą się w pobliżu łóżka.

Nieśmiało podniosła głowę, żeby na mnie spojrzeć. Byłam rozbawiona, widząc, jak jej policzki czerwienieją z zawstydzenia. Przynajmniej ktoś się rumieni z mojego powodu.

„Hej!”. Mój głos był miękki, a żeby poczuła się swobodnie, pomachałam ręką, uśmiechając się do uroczej dziewczynki z kręconymi włosami.

Zrobiła trzy kroki do przodu, machając ręką. „Cześć”.

„Thea, umyj zęby, a ja porozmawiam z nianią”.

Thea kiwnęła uroczo głową do Iris, po czym pobiegła do swojej łazienki.

„Panno Gibson, proszę zapamiętać kilka reguł dotyczących Thei. Nigdy, przenigdy proszę jej nie pytać o matkę. Jej ojciec jest bardzo zajęty, więc nie będzie go pani widywać. Nigdy tu nie przebywa, dlatego zatrudniliśmy panią do opieki nad Theą. Proszę nie opuszczać tej części domu, chyba że jest to konieczne. Nie mieszkam tutaj i będę w drodze powrotnej po zakończeniu szkolenia z panią, ale na miejscu mieszkają gosposie. Będą dostępne, żeby pomóc, jeśli będzie taka potrzeba”.

„Hm, ok”. Byłam zbyt zajęta próbą przyswojenia jej nieco dziwnych instrukcji, żeby powiedzieć coś więcej.

Iris wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą z tą małą dziewczynką, która wciąż myła zęby. Dziwnie się z tym wszystkim czułam.

Pokój był zwyczajny… bardzo zwyczajny jak na siedmioletnią dziewczynkę. Wyglądał jak pokój kobiety w średnim wieku bez gustu. Potrzebował gruntownego remontu.

Usiadłam na łóżku, myśląc o zmianach, które zamierzałam wprowadzić w tym pokoju.

Słysząc ciche kroki, odwróciłam się w stronę łazienki. Thea stała przy drzwiach, patrząc na mnie swoimi wielkimi oczami.

„Chodź tu, mała damo”.

Podeszła do mnie. Miała na sobie spodnie od piżamy i koszulkę, w której wyglądała uroczo. Jej włosy były długie jak na siedmiolatkę.

Podniosłam ją i posadziłam na łóżku obok siebie.

„Jestem Jasmine”.

„Jestem Thea. Masz ładne imię. Jesteś jak księżniczka Jasmina”.

Przez ułamek sekundy byłam zdezorientowana, ale szybko zrozumiałam. Chodziło jej o postać Disneya z Aladyna.

„Twoje imię też jest ładne i masz piękne włosy”. Pogłaskałam jej loki.

„Chciałabym, żeby moje włosy wyglądały jak twoje. Dlaczego twoje włosy są rude, a moje brązowe?”.

Zaśmiałam się słysząc jej pytanie. „Ludzie rodzą się z różnymi kolorami włosów. Ty masz brązowe, a ja rude. Niektórzy nawet farbują włosy na niebiesko, fioletowo lub zielono”. Mówiłam dalej, zadając jej kilka pytań i odpowiadając na jej pytania, żeby poczuła się ze mną komfortowo.

„Hmm… Nie jesteś jak te stare nianie. One były dla mnie złe”.

Zmarszczyłam brwi na jej słowa. Czy źle ją traktowały? „Co robiły?”.

„Nigdy się o mnie nie troszczyły. Jedyne, co robiły, to skarżyły się Iris, a potem Iris mówiła tacie, a on się na mnie złościł”.

„Och”. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć, więc przytuliłam ją, mając nadzieję, że się uspokoi. „Jesteś głodna?”.

Kiwnęła głową.

„Chodźmy napełnić twój brzuch. Na co masz ochotę?”.

„Możesz zrobić naleśniki truskawkowe z syropem czekoladowym? Jadłam je kiedyś dawno temu”.

„Jasne”.

Wzięła moją dłoń i owinęła wokół niej swoje małe palce, co sprawiło, że uśmiechnęłam się, czując jej dziecięcą niewinność. Uwielbiałam dzieci, ale nigdy nie spędzałam z nimi czasu. W zasadzie nie znałam nikogo, kto miałby dzieci.

Gdy robiłam naleśniki, zaczęła zadawać pytania.

„Czy mogę mówić do ciebie: Kwiatuszku?”.

„Kwiatuszku?”, spojrzałam zdezorientowana w górę znad ciasta, które mieszałam.

„Masz na imię Jasmine. Jaśmin to kwiat. To moje przezwisko dla ciebie”.

„Ok”. Zaśmiałam się słysząc swoje nowe przezwisko.

„Jaki jest twój ulubiony kolor?”, zapytała. Ten dzieciak chciał wiedzieć wszystko.

„Szary i czarny. Twój?”.

Zastanowiła się przez chwilę. „Lubię wszystkie kolory oprócz pomarańczowego. Jaki jest twój ulubiony film Disneya?” Czarownica”, odpowiedziałam. „A twój?”.

„Piękna i Bestia”.

Wypytała mnie o wszystkie moje upodobania i niechęci, a w zamian opowiedziała mi o wszystkich swoich. Było to bardzo pomocne, ponieważ szybko poznałam jej upodobania i antypatie. Pomogło mi to zbliżyć się do niej i miałam nadzieję, że ona czuje to samo.

Poczułam się swobodnie z tą małą dziewczynką. Mogłoby mi się spodobać zostanie tutaj i opiekowanie się nią.

„Proszę”, powiedziałam, kładąc przed nią naleśniki i podając jej syrop czekoladowy.

„Dziękuję”, powiedziała i podniosła widelec.

Nie mając pewności czy siedmiolatka poradzi sobie z nożem, pokroiłam jej naleśniki na małe kawałki.

Obserwowałam ją, gdy zaczęła jeść. Miałam pewne wątpliwości co do tej sytuacji, ale nie chciałam zrywać umowy. Wynagrodzenie było dobre, a mój pokój od razu mi się spodobał.

Jednak po instrukcjach Iris, w mojej głowie pojawiło się wiele pytań. Skoro Iris zakazała mi pytać Theę o matkę, mogło to oznaczać, że rodzice Thei się rozwiedli. Albo że Thea jest owocem przygody na jedną noc swojego ojca.

Zwiedzając pałac doszłam do wniosku, że ojciec Thei, kimkolwiek by nie był, był bardzo bogatym człowiekiem. Mimo to, kto zapłaciłby milion dolarów obcemu człowiekowi za opiekę nad córką?

Rozejrzałam się po kuchni. Całe to miejsce było tajemnicze, podobnie jak Iris, z jej cichymi zbirami, podróżą w środku nocy i tajemniczymi wskazówkami. Było w niej coś, co ostrzegało mnie, żebym była ostrożna.

Wiedziałam, że ojciec Thei był potężnym człowiekiem. W całej rezydencji roiło się od ochroniarzy patrolujących budynek i cały teren.

Jeśli Iris i to miejsce były tajemnicze, to ojciec Thei był największym znakiem zapytania. Wszystko, co wydarzyło się do tej pory, sprawiło, że chciałam dowiedzieć się więcej o ojcu Thei.

Dlaczego zostawił córkę samą w tym wielkim pałacu?

Dlaczego w każdej komnacie i korytarzu byli ochroniarze?

Czym zajmował się ojciec Thei? Czy był politykiem? A może biznesmenem? A może zajmował się czymś nielegalnym?

Potrząsnęłam głową na tę ostatnią myśl. Skoro już tu utknęłam, powinnam myśleć pozytywnie.

Może jej ojciec był starym człowiekiem, który pracował przez całe życie, zbudował to imperium i niespodziewanie urodziło mu się dziecko w późnym wieku. Ale czy wtedy nie byłoby bardziej prawdopodobne, że zamieszkałby z Theą w rezydencji? Odrzuciłam tę teorię i moje myśli podążyły w zupełnie innym kierunku.

Czy był przystojny? Czy był pociągający? Biznesmeni w garniturach są… zazwyczaj bardzo atrakcyjni.

Przygryzłam dolną wargę, wyobrażając sobie ojca Thei, poluzowany krawat, marynarkę odrzuconą na bok…

Na chwilę moje myśli wróciły do magazynu w moim mieszkaniu, z pociągającą twarzą Theodore’a Jeffersona spoglądającą na mnie z okładki.

Przypomniałam sobie stylizowane logo TJ wyryte na ścianie za recepcją.

Co może oznaczać TJ?

~Czy to możliwe? Czy oszalałam, wyobrażając to sobie?

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea