Zraniona luna - Okładka książki

Zraniona luna

Ahanaa Rose

Rozdział 1

KARA

Kiedy słucham innych nastolatków paplających o tym, co powiedział lub zrobił przeznaczony im towarzysz, nie mogę powstrzymać się od współczucia dla siebie samej, że muszę mieć cokolwiek wspólnego z tym wydarzeniem.

Cholerne trzydniowe wydarzenie.

Dzień pierwszy: stada przybywają z całego kraju i zaczynają się ze sobą mieszać. To właśnie wtedy większość partnerów odnajduje się nawzajem, a całe to zamieszanie trwa przez trzy dni.

Dzień drugi: Ci, którzy znaleźli swoich partnerów, są zachęcani do pójścia do lasu, aby pozwolić swoim wilkom razem pobiegać.

Dzień trzeci: Odbywa się ceremonia godowa. Ci, którzy znaleźli swoich partnerów, oficjalnie akceptują siebie nawzajem przed swoimi stadami.

Trzy dni burzy hormonów; trzy dni zalotów; trzy dni lykanów kopulujących wszędzie, gdzie spojrzysz. Cudownie.

Mimo wszystko mogło być gorzej. Zostałam przydzielona do kuchni, co jest ogromną ulgą. Nie muszę się martwić, że ludzie będą na mnie dziwnie patrzeć z powodu mojej blizny i mogę uniknąć większości interakcji społecznych.

To jak bezpieczna przystań, w której mogę skupić się na swoich zadaniach i po prostu odciąć się od innych.

Ale cały czas się ukrywam, a kiedy dostaję pierwsze zadanie zebrania zużytych kieliszków do szampana po zakończeniu wstępnego powitania gości, staram się to zrobić tak szybko, jak to możliwe.

Za szybko!

Znikąd wpadają na mnie dwie dziewczyny.

„Uważaj, gdzie łazisz, Freddy Kreuger!”

Leżąc na podłodze, otoczona rozbitym szkłem, nie rozpoznaję dziewczyn patrzących na mnie z góry; muszą być z innego stada.

Jedna z nich zakrywa usta, a druga patrzy na mnie z obrzydzeniem.

„Och, moja bogini, chłopcy nie opowiedzieli całej historii. Wyglądasz o wiele gorzej! Jezu, co do cholery myślał sobie twój Alfa, pozwalając ci nam służyć?”

Przewracam oczami i zaczynam sprzątać bałagan wokół siebie.

Głos rozbrzmiewa nade mną: „Pewnie myślał, że nikt nie odważy się złamać prawa Dnia Godowego”.

Spoglądam w górę i dostrzegam niezwykle wysokiego blondyna. Ma orzechowe oczy, które przywodzą mi na myśl moją matkę.

„Wujek Jacob?” szepczę.

Jego twarz jest pozbawiona wyrazu, gdy spogląda na dziewczyny. „Czy zdawałyście sobie sprawę, że złamanie prawa Dnia Godowego jest karane banicją?”

Czuję ukłucie satysfakcji, gdy uśmiechy dziewcząt znikają, zastąpione nagłym wyrazem strachu, który stopniowo ogarnia ich zszokowane oczy.

„A teraz sugeruję, żebyś zeszły mi z oczu, zanim zrobię coś, czego nie będę żałować”.

Pozostaje idealnie nieruchomy, gdy śledzi uciekające dziewczyny. Kiedy odchodzą, przekierowuje swoją uwagę na mnie, witając mnie ciepłym uśmiechem.

„Och, Kara! Tak bardzo urosłaś!” Odsuwa się, trzymając mnie za ramiona. „Nie mogę w to uwierzyć! Wyglądasz zupełnie jak Kiana!”

„Wujek Jacob! Prawie cię nie poznałam. Minęło tyle czasu”.

Wybucha śmiechem i wciąga mnie w kolejny ciepły uścisk. „Och, moja żabko! Pamiętasz mnie! Jak się masz?”

„Wszystko. Teraz jest dużo lepiej. A ty? Myślałam, że Pop-Pop wciąż jest Alfą?”

Wujek Jacob zmarszczył brwi i przez chwilę otwierał i zamykał usta, zanim w końcu się odezwał. „Mała, czy nikt ci nie powiedział, co się stało?”

Parsknęłam. „Dlaczego ktoś miałby mi cokolwiek mówić?”

Bierze głęboki oddech i chwyta mnie za rękę. „Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale twój dziadek zginął w ataku łotrów”.

Po kręgosłupie przebiega mi dreszcz, a oddech więźnie w gardle. „Czy to znaczy, że został zabity?”

„Kiedy polował na łotrów, wpadł w zasadzkę i zginął”.

Spoglądam w dół na swoje dłonie. „Nie rozumiem. Jak to się mogło stać? Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziano?”

Chociaż Jacob jest Alfą stada Błękitnego Księżyca, jedynego miejsca, w którym mam krewnych po śmierci rodziców, Alfa Black zdecydował, że lepiej będzie, jeśli zostanę tutaj, w stadzie Półksiężyca.

Na szczęście Lana i Richard przygarnęli mnie i wychowali jak własną córkę. Nie mogłabym sobie życzyć lepszych rodziców adopcyjnych. A ich syn, Keith, jest dla mnie jak brat.

Wujek marszczy brwi. „Myślę, że wiele rzeczy, które próbowałem ci powiedzieć, nie dotarło do ciebie. Porozmawiam z Alfą Blackiem podczas najbliższych kilku dni”.

Wujek szturcha mnie w ramię. „Daj spokój, nie bądźmy przygnębieni i ponurzy. To ma być szczęśliwy dzień. Możemy porozmawiać o tym wszystkim później”.

Uśmiecha się do mnie i ściska moje palce. „Może pomożesz mi znaleźć twoją przyszłą ciocię?”

Osuszam oczy i chichoczę. „Bardzo bym chciała, ale niestety muszę pomóc przy uroczystościach, bo inaczej mój Alfa zetnie mi głowę”.

Zaczynam wstawać, ale wujek mnie powstrzymuje.

„Kara, nie musisz tu zostawać, wiesz? Możesz wrócić ze mną”.

Jestem wzruszona, że chce mnie u siebie po tym wszystkim – powiedział to samo, gdy moi rodzice zostali zamordowani – ale zakładam, że to, co powstrzymało Alfę Blacka przed oddaniem mnie do stada Błękitnego Półksiężyca, jest nadal aktualne.

Poza tym nie mogę tego zrobić Keithowi i jego rodzinie.

„Doceniam twoje zaproszenie, wujku Jacobie, ale zbudowałam tutaj swoje życie. Nie mogę go opuścić”.

Wujek klepie mnie po dłoni. „W takim razie pozwolę ci odejść. Prawdopodobnie masz coś do zrobienia”.

Wstaję i przytulam go. „Wpadniesz do mnie przed wyjazdem?”

Całuje mnie w czoło. „Oczywiście”.

JACOB

„Alfa Black, Beta Dane”.

Oboje lekko pochylają głowy.

„Alfa Kane”, mówi Alfa Black, „wspaniale cię tu widzieć po tylu latach”.

„Dziękujemy za zorganizowanie tegorocznego Dnia Godowego. Wasza gościnność jest nie do pobicia”.

Uśmiecham się do Alfy stada Półksiężyca. „Alfo Black, miałem nadzieję, że będę mógł zająć ci kilka minut?”.

Coś tajemniczego tańczy w głębi jego oczu. „Chciałbym, Alfo Kane, ale muszę zarządzać uroczystościami, zwłaszcza że dopiero się zaczęły. Na pewno rozumiesz?”

Mój uśmiech znika i przysuwam się bliżej, zdeterminowany, by poczuł rozpalający się we mnie gniew. „Oczywiście, ale to dotyczy mojej siostrzenicy. Chciałabym wiedzieć, dlaczego nie otrzymała moich listów?”

Wyraz twarzy Alfy Blacka zmienia się i podnosi rękę, by zabrać mnie na zewnątrz namiotu. „Przejdziemy się?”

Spuszczam głowę z szacunkiem i towarzyszę Alfie Blackowi, schodząc ze sceny.

Powietrze między nami jest ciężkie od niewygodnej ciszy i czuję, jak narasta we mnie ciężar oczekiwania.

„Słyszałem, że twój ojciec został zabity. Żałuję, że nie mogłem uczestniczyć w pogrzebie, jako Alfa sąsiedniego stada, ale mam nadzieję, że rozumiesz, że moje obowiązki tutaj nie pozwoliły mi w nim uczestniczyć”.

Kiedy idziemy razem, patrzę prosto przed siebie. „Oczywiście, ale chciałbym wiedzieć, dlaczego nie przekazano moich listów siostrzenicy? Jak długo to już trwa?”

„I nie wspominając o tym, że za każdym razem, gdy prosiłem o wizytę, odmawiano mi”.

Alfa Black zatrzymuje się i odwraca w moją stronę. „Naprawdę? Natychmiast to sprawdzę. Musi to być jakieś zamieszanie wynikające z poprzedniego rozkazu”.

Zaciskam zęby, starając się powstrzymać gniew. „Jakiego poprzedniego rozkazu?”

„Musisz zrozumieć, że po tym, jak dziewczynka straciła rodziców, pomyśleliśmy, że czytanie zbyt wielu listów lub przyjmowanie wizyt z waszego stada pogłębi jej rozpacz. Mogła utonąć z żalu”.

Wiem, że jest coś, czego mi nie mówi, ale jeśli będę dalej drążyć, mogę go zrazić. Kiwam więć lekko głową, mając nadzieję, że to wystarczy, by uwierzył, że rozumiem jego powody.

„Rozumiem. Cóż, może uda ci się dowiedzieć, kto zatrzymuje naszą korespondencję i położyć temu kres”.

„I jeszcze jedno, kwestia śmierci jej rodziców. Sprawdzałem raporty, które wtedy dostarczyłeś, ale niektóre szczegóły nie zgadzają się z tym, co mówili niektórzy członkowie twojego stada”.

Uniósł brew. „Rozmawiałeś z członkami mojego stada?”

Wzruszyłem ramionami. „Naturalnie. Musisz zrozumieć, że córka potężnego Alfy została zabita i chcieliśmy znaleźć odpowiedzi. Miałem nadzieję, że mógłbyś wyjaśnić mi kilka kwestii”.

„Twój raport stwierdza, że rozkazałeś swojemu Beta, mojemu ówczesnemu szwagrowi, chronić swoją partnerkę i dzieci, ale jeden ze świadków twierdzi, że twoja partnerka i dzieci nie były wtedy na ziemi stada”.

„W rzeczywistości ten sam świadek powiedział, że cała grupa wyruszyła na terytorium stada twojej partnerki na kilka dni przed atakiem”.

Alfa Black odwraca wzrok, a jego kroki prowadzą nas słabo oświetloną ścieżką. Nie mogę nie zauważyć, że jego ponura postawa znajduje odzwierciedlenie w ścieżce, którą teraz podążamy.

„Nie brałem ciebie ani twojego ojca za głupców, a jednak właśnie na takich wyglądacie”.

Jego uwaga jeszcze bardziej mnie rozwściecza, ale kontroluję swój temperament. „Co masz na myśli?”

„Cóż”, mówi wzruszając ramionami, „łotrzykowie zrobią wszystko, by zmącić pokój między stadami”.

„Nie wiem, kim jest ten tak zwany świadek, ale wygląda na to, że przekazał ci fałszywe informacje w nadziei na zerwanie naszego sojuszu”.

Czuję, jak jedna z moich brwi unosi się. Czy on gra w jakąś grę? Muszę działać ostrożnie.

Informacja pochodzi od członka tego stada”.

Zrównał się ze mną ramionami i spojrzał mi w oczy. „Z pewnością się myli”.

Gdy patrzy na mnie tak uważnie, korzystam z okazji, by obserwować każdy ruch Alfy Blacka, każdy grymas na jego twarzy, desperacko próbując rozszyfrować myśli kłębiące się w jego umyśle.

Odkrycia mojego ojca po śmierci mojej siostry wprawiły mnie w zakłopotanie. Nie pasują one do narracji, którą nam opowiedziano, a elementy tej układanki po prostu do siebie nie pasują.

Gdyby tylko ojciec podzielił się ze mną tą informacją wcześniej, mógłbym coś z tym zrobić.

Nie mogę pozbyć się uczucia niepokoju, tego dręczącego poczucia, że w tej historii jest coś więcej.

KARA

Po pozamiataniu rozbitego szkła, wracam do kuchni.

Gdy zbliżam się do wahadłowych drzwi, ścieżka zaczyna formować się w tłumie, rozstępując się jak Morze Czerwone, gdy goście i członkowie stada ustępują miejsca grupie potężnych lykanów.

Ale to ten w środku kradnie całe show. Jego włosy, białe jak świeżo spadły śnieg, przyciągają mój wzrok jako pierwsze, a następnie jego szmaragdowozielone oczy, które mienią się nieziemskim światłem.

Góruje nad wszystkimi dookoła, musi mieć prawie dwa metry wzrostu i włada przestrzenią wokół siebie, rzucając czar na wszystkich, którzy na niego spojrzą.

Nawet ja nie mogę oderwać wzroku od tego gigantycznego mężczyzny.

Przez chwilę wydaje się, że czas został zamrożony, a potem tajemnica wokół nieznajomego staje się jasna, gdy słyszę szepczące dookoła głosy, że jest on wysoko postawionym Alfą.

Co dziesięć lat wybierany jest Alfa o wysokiej randze, nie tylko ze względu na siłę stada, ale także ze względu na siłę i moc samego Alfy.

Zazwyczaj odbywa się to poprzez rywalizację w Igrzyskach Lykanów, odbywających się na neutralnym terenie, w których przywódcy Alfa z całego świata wystawiają na próbę swoją siłę, zwinność, moce i umiejętności przywódcze.

Fizyczne wymagania igrzysk oznaczają, że przywódcy Alfa biorący w nich udział są zwykle młodzi, ale nie zdawałam sobie sprawy, że Alfa może być tak młody; ten wygląda na dwudziestolatka.

Ale pomimo niesamowitego wyglądu tego mężczyzny, wiem, że nie wygrywa się igrzysk dzięki uprzejmości, a szepty wokół mnie przypominają mi, że ten Alfa jest bezwzględną istotą, która nie zna cierpliwości do błędów.

Strach ogarnia każdego w jego obecności, tak samo jak podziw i zachwyt, podczas gdy on i jego świta kroczą przez tłum.

Już mam odetchnąć z ulgą, gdy mijający mnie mężczyźni zatrzymują się gwałtownie.

Podnosząc wzrok, białogłowy zaczyna wąchać powietrze, a jego zmysły wyczuwają coś, czego nie jestem w stanie pojąć.

Zamyka swoje zniewalająco zielone oczy i porusza bezdźwięcznie ustami, jakby przywoływał potężne zaklęcie. Moje uszy wytężają się, by wychwycić te słowa, ale bezskutecznie.

A potem znów widzę jego oczy błyszczące jak szmaragdy, lśniące w słońcu, gdy przebijają się przez morze ciał wokół niego i trafiają na mnie.

Wypowiada jedno słowo – słowo, które rezonuje głęboko w mojej duszy – powodując, że moje serce nieruchomieje, a cały mój świat zatrzymuje się w miejscu.

„Partnerka”.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea