Ich mały człowiek - Okładka książki

Ich mały człowiek

Lotus O’Hara

Rozdział 4

Raven

W holu było pełno ludzi, którzy kierowali się do windy. Wszyscy byli wyżsi od przeciętnego mężczyzny, każdy z nich miał inny typ budowy ciała - mnóstwo mundurów i broni. Słyszała szepty dookoła.

Arenk szybko wyłączył translator, gdy tłum zaczął się zbierać. Arenk pogłaskał ją po głowie, a ona przybliżyła się do jego boku.

Gdy drzwi się zamknęły, odetchnęła z ulgą.

Spojrzała na panel z obcymi symbolami. Arenk położył rękę na panelu i nacisnął serię symboli, dzięki czemu winda ruszyła.

W holu potraktowano ich tak samo, jak przy wyjściu na ulicę. Z bliska bujna zieleń była jeszcze piękniejsza.

Ogromna fontanna na placu była wykonana z metalu i z wyglądu przypominała centrum społeczne.

– Czy możemy dziś pójść na statek? – zapytała.

Włączył translator, ale szedł szybko. Musi zacząć chodzić na siłownię, żeby nadążyć za jego długimi nogami.

– Dzisiaj odwiedzimy gabinet lekarski i targ.

– A co z moim statkiem? Muszę się do niego dostać i zadzwonić po transport – powiedziała.

– Radio było nie do naprawienia, gdy je znaleźliśmy. Poza tym, aby wykonać takie połączenie, musimy otrzymać pozwolenie.

– No to pytajmy. Dzisiaj. Po wszystkim innym – wyciągnęła rękę i chwyciła go za dłoń. – Proszę.

Westchnął, nie odstępując jej ani na krok. Arenk zacisnął szczękę i mocniej ścisnął jej dłoń. Ludzie zatrzymywali się i patrzyli, gdy przechodzili. Rozległy się szepty.

– Czy to samica? – powiedział jakiś głos.

– Co to jest? Jest małe – powiedział inny głos.

– Porozmawiamy o tym później. Bądź dobrą dziewczynką dla doktora, a wynagrodzę cię – powiedział.

Zacisnęła zęby, a on gwałtownie się zatrzymał.

– Możesz być zdenerwowana, ale nie chcę więcej słyszeć tego obrzydliwego dźwięku. Zrozumiano?

Wyrwała rękę z jego uścisku: – Jak sobie chcesz.

Gdy wyciągnął do niej rękę, drzwi się otworzyły: – Wcześnie jak zawsze, generale poruczniku Arenk – powiedział mężczyzna.

– Witam, doktorze. Jest pan gotowy na przyjęcie nas teraz? Mamy przed sobą pełen dzień.

– Oczywiście, cieszę się, że ona ma się dobrze. Teraz możemy przeprowadzić inne badania, gdy się obudziła, oraz to, które pana ciekawiło – powiedział doktor.

– Chodź – powiedział Arenk, wskazując na drzwi.

Wchodząc powiedziała: – Czuję się dobrze. To wszystko jest niepotrzebne.

– Dobrze to słyszeć, ale wolę usłyszeć to od profesjonalisty – powiedział, prowadząc ją przez mały korytarz.

Wszystko było czyste i białe, czego można się spodziewać po gabinecie lekarskim, z wyjątkiem braku pacjentów. I jeszcze ten rażący fakt, że prowadzili ją do piwnicy. Na szczycie schodów zamarła.

Dźwięk pikających maszyn odbijał się echem po schodach, a blask świateł odbijał się od podłogi.

– Nie musisz się bać. Nie pozwolę, aby stało ci się coś złego – powiedział, wyciągając do niej rękę.

Zawahała się, zanim ją wzięła. Gdy weszła do środka, jej wzrok padł na stół ze strzemionami i pasami.

Taca z narzędziami i igłami ustawiona była w równym rzędzie obok komputera na wózku.

– Jakie badania będzie wykonywał?

– To będzie coś w rodzaju badania kontrolnego. Upewni się, że nie odczuwasz żadnych skutków ubocznych pobytu na planecie. A także pobierze próbki do badań – powiedział, podnosząc ją na stół.

– Zapnij ją też. Musi być całkowicie nieruchoma, aby można było przeprowadzić skan – powiedział Doktor.

– Połóż się na plecach i włóż nogi do środka – powiedział Arenk.

Położyła się na plecach i zsunęła koszulę. Cieszyła się, że jej niski wzrost był pomocny podczas spaceru, ale nie w tej sytuacji.

– Nie będzie patrzył. Wszelkie procedury tam na dole podlegają mojej jurysdykcji – powiedział z uśmiechem.

Gdy tylko to zrobiła, stół ożył, mocując ją mocno, łącznie z rękami i całym ciałem. Jej serce biło szybciej, ale zwolniło, gdy Arenk pogłaskał ją po kolanie.

Stanął między jej nogami, blokując doktorowi możliwość zbliżenia się do niej, nawet gdyby chciał. Poruszył się tylko po to, by doktor mógł uruchomić maszynę.

– Wszystko wygląda dobrze. Musimy tylko podać ostatnią dawkę szczepionki i przeprowadzić ostatni test, o który prosiłeś – powiedział doktor. – To zaszczypie przez chwilę – szybko podał zastrzyk. – Zakładam, że chcesz przeprowadzić ten test.

– Twoje założenie jest słuszne – powiedział Arenk.

Doktor położył tacę z pustymi probówkami i wacikami w pobliżu. Przez chwilę pisał na komputerze.

– Po pobraniu próbek włóż je do maszyny przy schodach i naciśnij enter. Wyniki pojawią się po analizie. Czy chcesz, żebym podał jej środek pobudzający?

– To nie będzie konieczne – odpowiedział Arenk.

Gdy drzwi na szczycie schodów zamknęły się, Arenk podszedł do wezgłowia stołu. Rozebrał się z marynarki i rzucił ją na krzesło w rogu.

W mozolnie powolnym tempie podwinął rękawy do łokci, a długie włosy, podobnie jak wczoraj wieczorem, upiął w kok.

– Obiecałem nagrodę, jeśli będziesz dobrą dziewczynką dla doktora. Chciałabyś ją teraz? – powiedział, podnosząc probówkę i wacik.

W jego oczach było podobne ciepło, jakie widziała już wcześniej. Jej dolna połowa ciała mrowiła się na tą samą myśl.

– Twoje nagrody zostawiają mnie niezaspokojoną.

– Tylko wtedy, gdy jesteś niegrzeczną dziewczynką, ale myślę, że lubisz być zła – powiedział, przykładając wacik do jej warg. – Otwórz. Szeroko.

Objechał nim jej policzki i włożył do probówki. Czy miał rację? Arenk wziął drugą rurkę i wacik.

– Ostatnia szansa. Będziesz musiała poczekać, aż dostaniesz ponownie propozycje. Czy chciałabyś dostać nagrodę za to, że byłaś grzeczną dziewczynką?

Jego ręka powędrowała po jej łydce aż do uda. Jej oddech przyspieszył, a ona drżała pod jego delikatnym dotykiem. Zatrzymał się tuż przy jej środku i pomasował jej wewnętrzną stronę uda. Potrzebowała tego uwolnienia.

Wilgoć zaczęła zbierać się między jej wargami sromowymi. Po kilku chwilach oderwał się od niej.

Arenk

– Skończmy tutaj i...

– Chcę ją teraz – powiedziała Raven.

Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie. Zadrżała, gdy jego palce dotknęły jej wilgotnej szparki.

– Maniery, maleńka. Jak się prosi o coś, czego się chce?

Oblizała wargi i przełknęła.

– Chciałabym dostać swoją nagrodę teraz, proszę – powiedziała z tym swoim zmysłowym spojrzeniem.

– Najpierw zajmijmy się tym – powiedział, wkładając w nią wacik.

Lekko drgnęła.

Przesuwając go po jej wewnętrznych ściankach, powiedział: – Doktor nie będzie zadowolony, jeśli zanieczyścimy próbkę.

Odrzucając próbkę na bok, wyłączył stół. Uwolnił ją, a ona usiadła, pocierając nadgarstki. Przeszedł na bok i podciągnął jej nogi. Rozsunął je, przyciągając ją bliżej.

Jej mały, wypukły tyłek z łatwością mieścił się w jego dłoniach. Oczy Raven przesuwały się od niego do jego ust i z powrotem.

Objął jej usta swoim uśmieszkiem. Użyła języka, by rozchylić jego wargi. Jego oczy się otworzyły. Jej język zawirował wokół jego. Cofnął się: – Co to ma być?

– Nie wiem. Ty mi powiedz – powiedziała.

– Nie wiesz, co cię opętało, żeby wsadzić mi język do ust?

Uśmiechnęła się: – To? To się nazywa pocałunek duszy. Nie podoba ci się to?

– Podoba. Nie byłem przygotowany. Pocałunki tutaj są rzadkością. Większość nie lubi tego lub po prostu nie dba o to – powiedział.

Zaczął wypróbowywać to na jej szyi. Jej głowa odchyliła się do tyłu, a ona ścisnęła go udami.

Przełożył ją na plecy, a ich języki splotły się ze sobą. To nowe doznanie przyprawiło go o szybsze bicie serca. Ciepło bijące od niej było coraz silniejsze.

Wsunął rękę między nich i krótkimi, kolistymi ruchami pocierał jej wilgotny guziczek. Otworzyła się jak kwiat i popłynęła jak rzeka.

– Przepraszam, że przeszkadzam, ale za dwadzieścia minut mam następną wizytę i muszę zdezynfekować i przygotować ten obszar – powiedział doktor przez interkom.

– Przykro mi, maleńka. Muszę to zrobić szybko – powiedział jej do ucha.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea